Chwile strachu w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Żywcu. Pacjent spędził noc w lesie
W Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym doszło do niecodziennego zdarzenia. Jeden z pacjentów opuścił budynek niezauważony i od tamtej pory słuch o nim zaginął. Mężczyzna nie miał odpowiednich ubrań, dlatego liczyła się każda godzina. W poszukiwania zaangażowano aż 100 osób.
Kilkanaście godzin pełnych napięcia
Do zaginięcia 37-letniego mężczyzny, pacjenta Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Żywcu, doszło w godzinach wieczornych. Na zewnątrz było ciemno, a zaginiony nie był przygotowany na ciężką, zimową pogodę. Każda godzina na zewnątrz była niebezpieczna dla zdrowia mężczyzny, dlatego w poszukiwania zaangażowano mnóstwo osób.
Poszukiwaniami zajmowali się policjanci z trzech miast oraz strażacy z Żywca. Warunki nie były sprzyjające, a godzin poszukiwań nie przynosiły efektów. Ostatecznie zdecydowano się włączyć do akcji psy tropiące i to dzięki nim udało się odnaleźć zaginionego mężczyznę.
Zaginiony spędził ponad 12 godzin w lesie
Nikt nie wiedział, dokąd udał się 37-latek, który postanowił opuścić Zakład Leczniczy w Żywcu. Pracownicy placówki dość szybko zorientowali się o zaginięciu pacjenta, jednak nie mogli przewidzieć, dokąd się udał. Mężczyzna mógł być wszędzie.
Po 12 godzinach poszukiwań udało się znaleźć zaginionego, który całą noc spędził w lesie. Mężczyzna jest obecnie pod opieką lekarzy i wygląda na to, że jego zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Po wyczerpującej akcji wszyscy zaangażowani mogli odetchnąć z ulgą, ponieważ poszukiwania zakończyły się sukcesem.
Niespodziewane ucieczki pacjentów ze szpitali, czy zakładów opiekuńczych zdarzają się dość często. Głównym powodem jest fakt, że pacjenci nie przebywają w budynku zamknięci na cztery spusty. Jeśli ktoś jest wystarczająco sprytny, może z łatwością wymknąć się spod opieki pracowników danej placówki.